Był niewinny, ale usłyszał wyrok wieloletniego więzienia! Wymiar sprawiedliwości zniszczył 45-latkowi i jego rodzinie życie
Jak informuje "Dziennik Łódzki", prawie 4 lata trwał koszmar 45-latka spod Łodzi, który mimo swojej niewinności spędził 14 miesięcy w areszcie i został skazany na 7 lat i 4 miesięcy więzienia. Dramat pana Piotra z Ksawerowa i jego rodziny, tj. żony i 12-letniej wtedy córki, rozpoczął się w 2018 r. 1 października mężczyzna został wyprowadzony ze swojego domu w kajdankach, na oczach bliskich, w asyście trzech policjantów, a po przewiezieniu do Prokuratury Krajowej w Warszawie usłyszał zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała handlować narkotykami na wielką skalę. Miał pomówić go Damian Sz., którego w tamtym czasie podejrzewano z kolei o oszustwa metodą "na wnuczka". Będąc w areszcie, miał w ramach przepisu o "małym świadku koronnym" zeznać, że ma wiadomości na temat gangu, który przemycał z Berlina do Polski marihuanę i heroinę. Według jego zeznań domniemanym uczestnikiem procederu był Piotr Ch., który woził narkotyki czarnym volkswagenem polo.
- A ja go codziennie widziałam w domu. Nie rozumiałam o co tu chodzi...Byłam załamana… - mówi "Dziennikowi Łódzkiemu" żona niesłusznie oskarżonego mężczyzny.
Czytaj też: Masakra w Siemkowicach. Uciekali przed policją, zginęli! Kryminalni dobrze ich znali [ZDJĘCIE]
Jak informuje "Dziennik Łódzki", mieszkaniec Ksawerowa, na co dzień pracownik Politechniki Łódzkiej, trafił do aresztu, a jego rodzina zaciągnęła kredyt, by mieć pieniądze na adwokata i kaucję. Podejrzany opuścił zamknięcie dopiero 14 miesięcy później, przed Bożym Narodzeniem 2019 r, a wkrótce później stanął przed sądem, choć w międzyczasie okazało się, że w Ksawerowie pod Pabianicami i Ksawerowie pod Łodzią mieszka trzech tak samo nazywających się mężczyzn - Piotrów Ch. - z których jeden jest motorniczym jeżdżącym czarnym volkswagenem. To on był bliskim znajomym Damiana Sz., co miała potwierdzić nawet małżonka tego drugiego, ale sąd i tak skazał zupełnie niewinnego w tej sprawie pana Piotra na karę wieloletniego więzienia. Oskarżony miał ponadto zapłacić grzywnę i oddać 2,5 mln zł, jakie rzekomo uzyskał z handlu narkotykami. Jego żonie towarzyszyły w tym czasie myśli samobójcze i razem z córką wyprowadziła się z nowego domu. Adwokat domniemanego kryminalisty złożył odwołanie.
- W mowie końcowej przed Sądem Apelacyjnym prokurator stwierdził, że to ja kradnę tożsamość Piotra Ch., tramwajarza. Wtedy nie wytrzymałem i powiedziałem do niego: "Człowieku, spójrz w lustro i zobacz, kim jesteś!". Po tych słowach zwrócił się do sądu, by mnie ukarać - relacjonuje 45-latek.
Czytaj też: Brudzewice: 40-latek nie żyje. Zginął przez pijanego kierowcę! 35-latek aresztowany
Jak informuje "Dziennik Łódzki", mężczyzna został niedawno uniewinniony, ale jego koszmar trwał blisko 4 lata. Sąd przyznał, że na początku śledztwa nie zweryfikowano personaliów osób, które naprawdę były zamieszane w przestępczy proceder, co miało wpływ na kolejne zdarzenia. Niesłusznie oskarżony mieszkaniec Ksawerowa i jego rodzina próbują wrócić do normalnego życia, ale nie jest to łatwa, bo cała sytuacja odcisnęła piętno na zdrowi jego i jego żony. Do tej pory nie otrzymali także zwrotu kaucji, którą trzeba był wpłacić za mężczyznę. Obydwoje zapowiadają, że będą się domagać odszkodowania.