Do zdarzenia doszło 9 listopada. Strażnicy Animal Patrolu dowiedzieli się o problemie przez przypadek - kiedy pojawili się w jednej z klinik weterynaryjnych z rannym kotem. Okazało się, że dzwonił mężczyzna, którego ciężko chory pies po otrzymaniu silnych leków dostał ataku, wybiegł na podwórko, wbił się w szczelinę pomiędzy murem budynku
a ogrodzeniem sąsiada i tak został.
Mężczyzna był zrozpaczony, ponieważ obdzwonił już kilka gabinetów i żaden z weterynarzy nie chciał pomóc. Animal Patrol podjął decyzję o podjęciu interwencji.
- Kiedy dotarli, na miejscu oczekiwał na nich zrozpaczony właściciel. Był bezradny, gdyż sam nie umiał wydostać psa, a jak wynikło z jego relacji, nikt nie chciał mu pomóc. Miejsce, w którym zaklinował się psiak to szczelina pomiędzy murem budynku a ogrodzeniem sąsiadki o szerokości około 15-20 centymetrów. Funkcjonariuszy dzieliła od psa odległość około sześciu metrów. Nie było możliwości wydostania psiaka bez wyburzenia części ogrodzenia sąsiada - opisują funkcjonariusze straży miejskiej.
Polecany artykuł:
Na szczęście życie psa nie pozostało obojętne kobiecie, która pozwoliła na naruszenie własnego ogrodzenia. Dzięki pomocy funkcjonariuszy straży pożarnej udało się dotrzeć do zwierzęcia na taką odległość, która pozwoliła na bezpieczne działania.
Jak opisuje Animal Patrol, pies był w ciężkim stanie, ale oddychał. Zabezpieczony przez funkcjonariuszy, został przewieziony pod opiekę specjalistów. Niestety, jak powiadomiła na facebooku jego właścicielka, zwierzę nie przeżyło.
Polecany artykuł: