Grób biznesmena zamordowanego pod Łęczycą tonie w kwiatach

i

Autor: Dariusz Kucharski

Grób zamordowanego pod Łęczycą biznesmena tonie w kwiatach [FILM, NOWE FAKTY]

2021-06-21 12:48

Byli niezwykle brutalni. Trzonkami od siekier zmasakrowali do nieprzytomności łódzkiego biznesmena Marcina S. (53 l.), potem zakneblowali, skrępowali i pobili jego żonę Ewę (50 l.). Z ich domu wynieśli wszystkie kosztowności. Małżonkowie trafili do szpitala, niestety życia mężczyzny nie udało się uratować. W miniony piątek (18.06) po południu odbył się jego pogrzeb. Kilka godzin wcześniej sąd w Łęczycy (woj. łódzkie) aresztował oprawców rodziny S.. To 40-letni obywatel Ukrainy i jego o 2 lata młodsza rodaczka.

Marcin S. zajmował się legalizacją pobytu obcokrajowców w Polsce. Niedawno wybudował dom w jednej ze wsi w powiecie łęczyckim. To właśnie w nim, 4 czerwca, doszło do niezwykle barbarzyńskiego napadu.- Około godziny 22:30 na teren nieruchomości wtargnęli zamaskowani napastnicy – opowiada Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Posiadali ze sobą nóż i przedmioty przypominające kije bejsbolowe. Jak ustalono były to specjalne przystosowane długie i grube trzonki od siekiery. Jako pierwszego zaatakowano przebywającego w garażu 53-latka, który został dotkliwie pobity. W czasie napadu kobieta znajdowała się w części mieszkalnej. Tam też została napadnięta. Sprawcy ją zakneblowali, skrępowali i pobili. Następnie, zaczęli przeszukiwać dom. Skradziono pieniądze, biżuteria i dokumenty – dodaje.

Grób zamordowanego biznesmena tonie w kwiatach

Marcin i Ewa S. zostali po napadzie przewiezieni do szpitala. Niestety skatowany mężczyzna zmarł w wyniku rozległych obrażeń głowy. Poszukiwaniem bandytów zajęli się najbardziej doświadczeni policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

W minioną środę zatrzymano napastników. Okazało się, że dobrze znali swoją ofiarę. 40-latek usłyszał zarzut zabójstwa, za co grozi mu dożywocie. Jego partnerka odpowie za pomocnictwo w rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Może trafić do więzienia nawet na 15 lat.

W piątek odbył się pogrzeb Marcina S.. W ostatniej drodze, oprócz najbliższej rodziny, towarzyszyły mu tłumu znajomych i przyjaciół. Łzom rozpaczy nie było końca.