W środę (15 lipca), jedna z seniorek mieszkających w łódzkiej dzielnicy Widzew odebrała niespodziewany telefon. - Dzwoniący przedstawił się za jej wnuczka. Mężczyzna spytał starszą panią o to, kiedy wróci jej syn, a jednocześnie stwierdził, że na terenie Niemiec, gdzie obecnie przebywa odnotowano ostatnio dużą liczbę zakażeń koronawirusem. Po kilkudziesięciu minutach od tego połączenia telefon zadzwonił ponownie. Tym razem połączyła się osoba przedstawiająca się za rzekomego pracownika służby zdrowia. Mężczyzna po drugiej stronie słuchawki poinformował seniorkę, że jej syn znajdujący się w ciężkim stanie i będący zakażonym koronawirusem trafił właśnie do szpitala. Na dowód prawdziwości swoich słów przekazał kobiecie do telefonu kaszlącego i ciężko oddychającego mężczyznę mającego być jej synem oraz rzekomą synową, którzy płakali i prosili o wsparcie finansowe na szczepionkę. Pokrzywdzona była utrzymywana w przekonaniu, że lek kosztujący łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych może uratować życie jej dziecka - opisuje policja.
Polecany artykuł:
Na skutek rozmowy zdecydowała się ostatecznie przekazać pieniądze, po które przysłany został kurier. Seniorka zorientowała się, że została oszukana dopiero po utracie oszczędności. Obecnie postępowanie w tej sprawie prowadzą funkcjonariusze Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.