„Proboszcz” zyskał złą sławę w marcu 2019 roku, kiedy na wizji dotkliwie pobił swojego znajomego o pseudonimie „Małysz”. W tracie transmisji uderzał go pięściami, dusił, rozbił mu na głowie butelkę. Skatowany mężczyzna rozpaczliwie błagał, by go nie zabijać. Kilkoro widzów natychmiast powiadomiło policjantów, którzy błyskawicznie przyjechali do mieszkania Pawła Zaborowskiego i go zatrzymali.
W innych swoich relacjach bardzo często poniżał, wyzywał, obrażał innych internautów.
W końcu „Proboszcz” sam padł ofiarą przemocy. W maju tego roku przyszedł w odwiedziny do swojej znajomej i jej narzeczonego, Krzysztofa W. (30 l.). Na stole pojawił się alkohol, a Paweł Zaborowski transmitował spotkanie na żywo. Kiedy wszyscy mieli już mocno w czubie, między uczestnikami imprezy doszło do sprzeczki. Patostreamer opuścił mieszkanie, ale w ślad za nim podążył właściciel lokum, który zarzucił mu, że ukradł ze stolika kilka leżących tam drobiazgów.
Skatował go tak mocno, że „Proboszcz” stracił przytomność i obudził się dopiero w szpitalu. Dziś jest niepełnosprawny. - Mam uszkodzoną prawą część mózgu – mówi. - Mam niedowład prawej strony ciała, nie słyszę na prawe ucho, nie widzę na prawe oko. Poruszam się o kuli. Do końca życia będę kaleką.
Krzysztof W. został zatrzymany i usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Dziś mężczyzna usłyszał wyrok. Sąd uznał go winnym zarzucanych mu czynów i skazał go na 8 lat więzienia. Dodatkowo musi zapłacić 10 tysięcy złotych tzw. nawiązki na rzecz patostreamera. - Pokrzywdzony przeżył tylko dlatego, że gdy leżał nieprzytomny na chodniku, ktoś z przechodniów usłyszał jego charczenie – wyjaśniał sędzia Robert Świecki. - Dlatego niewątpliwie doszło do usiłowania zabójstwa. Sąd wymierzając karę 8 lat pozbawienia wolności wziął pod uwagę fakt, że oskarżony nie był dotychczas karany, częściowo przyznał się do winy i został nieco sprowokowany przez pokrzywdzonego.