Pił do nocy, wsiadł na motocykl i zabił kumpla

i

Autor: KWP Łódź

ŁÓDŹ. Pił do nocy, wsiadł na motocykl i zabił kumpla. NOWE FAKTY w sprawie wypadku na Kilińskiego

2020-08-06 15:23

W środę, 5 sierpnia, rano na ulicy Kilińskiego w Łodzi pijany motocyklista stracił panowanie nad pojazdem, po czym uderzył swoją maszyną w latarnię i sygnalizator świetlny. Niestety w wypadku zginął siedzący na miejscu pasażera jego 32-letni kolega. Dziś motocyklista usłyszał prokuratorskie zarzuty. Jego wyjaśnienia szokują!

Przypomnijmy – do wypadku doszło wczoraj około godziny 7:20. 37-letni kierowca motocykla Suzuki poruszał się wydzielonym torowiskiem tramwajowym na ul. Kilińskiego od ul. Narutowicza. - Na wysokości posesji nr 66 najechał na krawężnik, po czym stracił panowanie nad pojazdem, uderzył w latarnie oświetlenia ulicznego, następnie w sygnalizator i przewrócił się na pas zieleni – wyjaśnia Jadwiga Czyż z łódzkiej drogówki. - Pasażer wypadł z motocykla i głową uderzył w sygnalizator W wyniku odniesionych obrażeń poniósł śmierć na miejscu. Kierujący motocyklem został przewieziony do szpitala. Miał 2,5 promila alkoholu.

Po przeprowadzeniu badań sprawca wypadku opuścił szpital i pod eskortą policjantów został dziś przewieziony do Prokuratury Łódź – Widzew. Tam usłyszał zarzuty spowodowania wypadku śmiertelnego w stanie nietrzeźwości i kierowania motocyklem w tym samym stanie.

- 37-latek przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Wyjaśnił, że w nocy z wtorku na środę w towarzystwie innego mężczyzny spożywał alkohol. Jak twierdzi, wypił 0,75 litra wódki. Skończył pić około godziny 2, po czym wrócił do domu – dodaje.

Jak wynika z jego zeznań, wstał około godziny 6 rano i pojechał do swojej partnerki na ulicę Jaracza, gdzie stał zaparkowany jego motocykl. Nikt nie otworzył mu jednak drzwi, więc w pijackim widzie postanowił przeparkować jednoślad na ulicę Tuwima.

- Spotkał wówczas znajomego 32-latka, który poprosił go o podwiezienie – wyjaśnia Krzysztof Kopania. - Chwilę później doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Podejrzany nigdy nie miał uprawnień do kierowania samochodem bądź motocyklem, mimo to niedawno kupił motocykl marki Suzuki. Przed kilkoma dniami doszło do jego awarii tj. uszkodzenia sprzęgła, mężczyzna jednak w dalszym ciągu z niego korzystał.
Jutro prokuratur skieruje do sądu wniosek o aresztowanie mężczyzny. Grozi mu do 12 lat więzienia.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj

Masz podobny temat? Pisz na: lodzkie@se.pl

Motocyklista potrącił 6-latkę