Kiedy 30 maja ubiegłego roku Gabrysia wsiadała pod domem do fiata swojego ojca, jej mama w najczarniejszych myślach nie sądziła, że córka do domu już nie wróci. Około godziny 18 ich samochód jechał al. Włókniarzy w Łodzi. 17-latka siedziała na fotelu pasażera z przodu, na tylnej kanapie podróżowali jej 7-letnia siostrzyczka i 13-letni brat. Przed skrzyżowaniem z ul. Legionów samochód zatrzymał się na lewoskręcie na czerwonym świetle. Gdy zapaliło się zielone, razem z innymi pojazdami ruszył wykonując manewr skrętu.
Polecany artykuł:
W tym samym momencie al. Włókniarzy w przeciwnym kierunku gnał swoim audi Radosław B.. Przed skrzyżowaniem, na które wjeżdżał właśnie fiat z Gabrysią w środku, świeciło się dla niego czerwone światło, ale upojony alkoholem mężczyzna kompletnie je zignorował i z ogromnym impetem uderzył w bok auta, dokładnie tam, gdzie siedziała 17-latka.
Dziewczyna w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Niestety nie udało się uratować jej życia. Radosław B. początkowo usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ale z czasem został on zamieniony na zabójstwo z zamiarem ewentualnym i potrójne usiłowanie zabójstwa. Łódzka prokuratura przesłała właśnie do sądu akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie. - W ocenie prokuratury są podstawy do przyjęcia, że oskarżony wjeżdżając na skrzyżowanie pod wpływem alkoholu godził się z powstaniem skutków w postaci śmierci innych uczestników ruchu drogowego – tłumaczy Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy prokuratury.
Radosławowi B. grozi nawet dożywocie.