Tego dnia pani Irena nie zapomni do końca życia. - Ktoś zadzwonił na mój telefon stacjonarny – opowiada przejęta. - Przedstawił się, że jest oficerem policji i wyjaśnił, że prowadzi śledztwo w sprawie szajki, która wyłudza pieniądze z rachunków bankowych. Przekonywał, że członkami grupy są pracownicy banku. Poradził, żebym zadzwoniła pod numer 997 i potwierdziła, że jest funkcjonariuszem.
Polecany artykuł:
Kobieta nie odkładając słuchawki wybrała numer, tymczasem mężczyzna po drugiej stronie słuchawki nie rozłączając poprzedniej rozmowy, potwierdził jej, że ma do czynienia z policjantem. Potem nakazał jej wypłacić z banku wszystkie oszczędności, bo jeśli tego nie uczyni, to przejmą je przestępcy. Pani Irena się wahała. Jej rozmówca nie zamierzał się jednak patyczkować. - Zaczął na mnie krzyczeć – mówi. - Groził, że jeśli nie przekaże pieniędzy to poniosę koszty operacji i trafię na trzy miesiące do więzienia. Przestraszyłam się nie na żarty. Poszłam do banku, wypłaciłam wszystko co miałam i oddałem je jakiemuś mężczyźnie – dodaje.
Szybko okazało się, że została oszukana. Fałszywi policjanci wpadli w ręce policjantów. Okazało się, że byli członkami zorganizowanej grupy przestępczej, którą z Niemiec dowodził Daniel M., pseudonim „Uszaty”. Mężczyzna, który naciągnął panią Irenę, Robert G. (41 l.) odpowiada właśnie przed łódzkim sądem za liczne oszustwa. Grozi mu do 12 lat więzienia.
PS. Dane oszukanej kobiety zostały zmienione
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj
Masz podobny temat? Pisz na: [email protected]