Wracamy do szokującej sprawy śmiertelnego pobicia młodego mężczyzny, którą od kilkunastu dni żyją mieszkańcy niewielkiego Piątku. W Wielką Sobotę, 3 kwietnia w lesie, 6 kilometrów od miasta, znaleziono zwłoki Marcina K.. Dzień wcześniej w jego mieszkaniu interweniowali policjanci – wspomniany Kamil C. i towarzysząca mu funkcjonariuszka. Wezwała ich matka mężczyzny, która nie mogła sobie dać rady z pijanym i awanturującym się synem. Kobieta samego przebiegi interwencji nie widziała. Zamknęła się w swoim pokoju. - Usłyszałam tylko jakiś potężny huk na korytarzu – opowiada. - Byłam przekonana, że zabrali Marcina na komisariat.
Tymczasem jak wynika z ustaleń śledztwa Marcin K. został skatowany przez interweniującego Kamila C., a potem wywieziony policyjnym radiowozem do lasu. Sekcja zwłok wykazała liczne obrażenia wewnętrzne. Policyjna para została zatrzymana w czwartek, 8 kwietnia.
- Zebrany materiał dowodowy, w ocenie Prokuratury Okręgowej w Łodzi, dał podstawy do zarzucenia 33-letniemu funkcjonariuszowi policji, który podejmował interwencję w mieszkaniu 30-latka przestępstwa przekroczenia uprawnień i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, następstwem którego była śmierć pokrzywdzonego, bezprawnego pozbawienia wolności 30-latka oraz naruszenia nietykalności cielesnej jego brata - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury. - Grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Natomiast 35-letnia funkcjonariuszka podejrzana jest o niedopełnienie obowiązków służbowych, narażenie pokrzywdzonych na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także o poświadczenie nieprawdy w notatniku służbowym i poplecznictwo. W jej przypadku można mówić o grożącej karze pozbawienia wolności w wymiarze do lat 5. Z uwagi na dobro postępowania nie jest możliwe przekazanie bliższych informacji, co do treści złożonych wyjaśnień – dodaje.
CZYTAJ TEŻ: Łódzki detektyw Krzysztof Rutkowski zdemaskował piękne złodziejki z Poznania [ZDJĘCIA]
Oboje zostali aresztowani przez sąd. Mieszkańcy Piątku mówią o uldze. - Ten policjant był strasznie agresywny. Niejednokrotnie zdarzało się, że wywoził ludzi z miasta i zostawiał na pastwę losu – można od nich usłyszeć. To tym bardziej szokujące, że Kamil C. był wcześniej nagradzany. W 2018 roku odebrał nawet wyróżnienie od Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji za to, że wspólnie ze swoim partnerem uratował mieszkańców płonącego budynku. Tuż przed pozbawieniem życia Marcina K. był chwalony za ugaszenie pożaru samochodu.