Wydarzenia, które rozegrały się w jednym z bloków przy ul. Niecałej w Pabianicach niemal równo rok temu zszokowały całą Polskę. Zakrwawiona Marta K. została wówczas znaleziona przez przebywającą w innym pokoju swoją młodszą siostrę, a z mieszkania porwano córkę 20-latki, 8-miesięczną wtedy Agnieszkę, która niedługo potem została podrzucona do okna życia. Policjanci szybko ustalili, że za zbrodnią stoi Adrian R., były partner kobiety, która uważała, że to on jest ojcem jej dziecka i żądała od niego alimentów. Dwa dni po tych krwawych wydarzeniach mężczyzna miał zostać poddany badaniom DNA w celu potwierdzenia tego faktu. Ostatecznie okazało się, że to nie Adrian R. spłodził małą Agusię.
Dziś mężczyzna stanął przed sądem. Nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Szokującą prawdę o tym, co działo się tego tragicznego dnia ujawniła za to matka zamordowanej, Małgorzata K.. - Byłam w pracy, kiedy zadzwoniła do mnie zapłakana młodsza córka i powiedziała, że w mieszkaniu był Adrian, a Marta chyba nie żyje, bo leży zakrwawiona – zeznawała. - Dodała, że Martusia ma dziurę w szyi. Szybko pojechałam do mieszkania. Na miejscu było już pogotowie. Widziałam, że Marta jest reanimowana, ale nie udało się jej uratować. Córka bardzo bała się tego Adriana, bo on jej groził. Nie chciała nigdzie sama wychodzić. Obawiała się, że zrobi jej krzywdę.
Mordercy grozi dożywocie.