- Nie jestem wielkim miłośnikiem zwierząt, z nieplanowego zatrzymania musiałem napisać raport, ale w tej sytuacji nie mogłem nie zareagować! - mówi 35-letni motorniczy w rozmowie z Expressem Ilustrowanym.
Mężczyzna, stojąc na przystanku Piotrkowska Centrum zauważył, jak jedna z pasażerek podnosi psa za obrożę, tak że ten wyglądał jakby się dusił, a następnie "wrzuca" go do pierwszego wagonu, a sama wsiada do drugiego.
35-latek wezwał służby i zjechał na wyłączone z użytkowania torowisko. Kobieta próbowała wysiąść z tramwaju, ale motorniczy ją powstrzymał. Po przyjeździe służb, pies został przewieziony do łódzkiego schroniska. Jak czytamy w EI, nie posiadał widocznych śladów znęcania się. Sprawą zajęła się policja.