Na terenie składowiska odpadów w Zgierzu pod ziemią składowanych jest tysiące ton toksycznych substancji. Jak donosi Radio Łódź, ostatnio znów zauważono unoszący się na powierzchni dym. To znak, że pod ziemią dochodzi do samozapłonów.
Przypomnijmy, na składowisko od 2017 roku, z kilku krajów Unii Europejskiej (m.in. Niemcy, Włochy, Wielka Brytania), zwożone były nielegalne odpady.
Po ogromnym pożarze, który miał miejsce na terenie dawnych zakładów Boruta w Zgierzu w maju 2018 roku, miejscem zainteresowały się media.
W programie Państwo w Państwie składowisko w Zgierzu nazwane zostało drugim Czarnobylem, a lekarze alarmują: "Za kilka lat może się okazać, że Zgierz ma najwyższy stopień zachorowań na choroby nowotworowe".
CZYTAJ TEŻ: Bomba ekologiczna na składowisku odpadów w Zgierzu tyka! Ludzie będą masowo umierać na raka?
Jak ustaliła wówczas ś.p. Ewa Żarska z Polsatu, na składowisku po byłych zakładach Boruta zakopanych może być blisko 200 tysięcy beczek z toksycznymi substancjami, które zagrażają zdrowiu i życiu mieszkańców Zgierza.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura. Zarzuty usłyszeli m.in. prezesi zarządu spółki, która składowała na tym terenie odpady, a także prezes innej spółki, która również składowała tam odpady.
Na firmę, do której należało składowisko, nałożono karę finansową w kwocie miliona złotych.
Polecany artykuł:
Najwyższa Izba Kontroli nakazała władzom samorządowym ogrodzić teren, jednak to wciąż uniemożliwiają przepisy, teren bowiem nie należy do miasta. Jedyne, co mogły zrobić władze Zgierza to postawić tabliczki informacyjne i monitorować dojazd do składowiska.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj