Tragedia w Łodzi. Czarne BMW uderzyło w drzewo
23 lutego 2020 roku, dochodziła godzina 16:00. Jadące al. Śmigłego-Rydza czarne BMW z ogromną prędkością skręciło w prawo, w ulicę Broniewskiego. - Mimo złych warunków atmosferycznych i padającej mżawki kierowca zdaniem świadków jechał bardzo szybko – opisywał wówczas Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - W samochodzie znajdowało się kilku młodych mężczyzn, rozmawiających ze sobą i prawdopodobnie głośno słuchających muzyki. W pewnym momencie kierowca stracił panowanie nad pojazdem wpadł w poślizg i sunąc bokiem po jezdni zjechał na prawe pobocze, uderzył w krawężnik, wybił się w powietrze, a następnie wpadł w drzewo. W wyniku zdarzenia śmierć ponieśli dwaj pasażerowie w wieku 26 i 30 lat - dodał.
Kierowca auta Wiktor K. wysiadł z pojazdu bez szwanku, po czym szybkim krokiem oddalił się z miejsca tragedii. Szybko wyjechał za granicę i zaczął się ukrywać. Wtedy do akcji wkroczyli łódzcy policjanci ze specjalnej grupy poszukiwawczej komendy wojewódzkiej. Po ponad czterech latach ustalili, że przebywa we Francji i doprowadzili do jego zatrzymania, na dworcu autobusowym w Paryżu. Kilka dni temu przetransportowano go do Polski, a w czwartek 8 czerwca po raz pierwszy został doprowadzony do łódzkiej prokuratury. Usłyszał zarzuty spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym połączonego z ucieczką z miejsca zdarzenia.
Wiktor K. przesłuchany po 4 latach
- Podejrzany przyznał się do przedstawionego mu zarzutu i składał szczegółowe wyjaśnienia. Potwierdził, że w chwili zdarzenia kierował BMW, które rzekomo należało do jego dziadka oraz, że przekroczył dozwoloną prędkość. Podał, że prawdopodobnie jechał z prędkością około 80 – 90 km/h – z wyliczeń biegłego wynika natomiast, że kształtowała się ona na poziomie około 125, przy dozwolonej 50 km/h. Z relacji podejrzanego wynika, że prawdopodobnie wjechał w kałużę, to doprowadziło do tego, że samochód wpadł w poślizg, a on utracił nad nim panowanie - relacjonuje przebieg przesłuchania Krzysztof Kopania
- Zjechał z jezdni, uderzył w krawężnik, następnie wniósł się nieco w górę i uderzył w przydrożne drzewo. Pasażerami byli 3 znani mu mężczyźni, których zabrał spod pobliskiego sklepu. Jadąc słuchali głośno muzyki, jedynie on zapiął pasy bezpieczeństwa. Jak podał 37 - latek, uciekł z miejsca zdarzenia, ponieważ był przerażony tym co się stało, bał się grożącej kary i dlatego zdecydował się wyprowadzić do Francji. Używał przy tym tożsamości innych osób. Ujawniono przy nim dwa podrobione dokumenty osobiste. Jeden z nich był opatrzony zdjęciem podejrzanego, zaś figurowały w nim dane innego mężczyzny z kręgu jego znajomych. To tym właśnie dokumentem posługiwał się podczas zatrzymania przez francuską policję - dodaje.