Para mieszkała na pierwszym piętrze jednego z bloków przy ul. Limanowskiego na łódzkich Bałutach. Oboje mają za sobą wcześniejsze związki, z których każde z nich doczekało się po córce. Małżeństwem zostali 9 lat temu. Sąsiedzi przeklinają dzień, gdy wprowadzili się do mieszkania, które wcześniej należało do dziadka mężczyzny.
CZYTAJ TEŻ: Krwawy sylwester na łódzkich Bałutach. Zabiła męża, później zadzwoniła na policję
- Tam non stop były awantury – opowiadają mieszkańcy bloku. - Nie było chyba jednego dnia, by coś się nie działo. Najgorsze, że to ona była bardziej agresywna. Biła tego swojego męża, a on niestety na to pozwalał. Policja często u nich interweniowała.
W Sylwestra zaczęli się kłócić około godziny 17. Słychać było nie tylko krzyki, ale też odgłosy trzaskania drzwiami. Przed godziną 21 nagle wszystko ucichło. Chwilę wcześniej Marzena S. chwyciła za nóż i wbiła go w klatkę piersiową swojego męża. To był jeden, śmiertelny cios.
ZOBACZ TAKŻE: Wstrząsające wyniki sekcji zwłok matki i trzech synków. Czy ktoś zmusił Annę do najgorszego?!
Gdy dotarło do niej, że zabiła męża, chwyciła za telefon i zadzwoniła na numer alarmowy. Na miejsce wysłano pogotowie i patrol policji. Ratownicy medyczni przystąpili do reanimacji, ale nie udało im się uratować mężczyźnie życia. Jego żona została zatrzymana, usłyszała zarzut zabójstwa, do którego się przyznała, a sąd aresztował ją na trzy miesiące. Grozi jej dożywocie.