Kobieta była niezwykle sprytna. Choć grabiła interesantów przez ponad sześć lat, to dzięki kreatywnej księgowości tak zacierała ślady swojej przestępczej działalności, że prawie nikt przez ten czas nie zorientował się, że cokolwiek stracił.
CZYTAJ TEŻ: Lekarze z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi uratowali ukraińskie bliźnięta z syndromem podkradania
Pierwsze sygnały o tym, że w banku może dziać się coś złego dotarły bowiem do tomaszowskich kryminalnych w styczniu ubiegłego roku, ale początkowe ustalenia wskazywały wręcz, że prowadzone przez placówkę operacje finansowe realizowane są zgodnie z przepisami i wolą klientów, co potwierdzały stosowne dokumenty i zapisy w elektronicznym systemie bankowym. Dopiero wnikliwa ich analiza wykazała, że Adriana J. wprowadziła do obiegu podrobione poświadczenia uwierzytelniające nielegalne operacje bankowe.
Pana Stanisława (60 l.) oskubała w ten sposób na 48 tysięcy złotych. - Wzbudzała zaufanie, opowiadała mi o swoich sprawach osobistych, nie miałem powodu podejrzewać, że mnie okrada – opowiada. – Namówiła mnie bym założył dodatkowe dobrze oprocentowane konto, na które miała mi przelewać pieniądze z mojego podstawowego rachunku. Okazało się, że przelewała na swoje. Nie kontrolowałem tego, dopiero, gdy została zatrzymana odkryłem przekręt.
Pan Zenon stracił aż 130 tysięcy złotych. - Razem z żoną zakładaliśmy u niej lokaty. Połowę wpłacała na konto, resztę zabierała w gotówce do domu. Długo nic nie podejrzewaliśmy, bo mieliśmy zaufanie do banku – mówi.
POLECAMY: Krwawe porachunki na łódzkim Widzewie. „Sąsiad chciał mnie zaszlachtować maczetą” [ZDJĘCIA]
W sumie pokrzywdzonych jest 21 osób, które łącznie straciły grubo ponad 2 miliony złotych. Adrianie J. grozi do 10 lat więzienia. Pierwsza rozprawa przed sądem z powodów formalnych została odroczona.