Sebastian M. chce 150 tys. zł od "Gazety Wyborczej"
Trwa procedura ekstradycyjna Sebastiana M., podejrzanego o spowodowanie wypadku na A1, ale o mężczyźnie zrobiło się głośno z jeszcze innego powodu. "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że kierowca BMW, za pośrednictwem warszawskiej adwokatki Elżbiety Viroux-Benmansour, domaga się od dziennika 150 tys. zł za "naruszenie dóbr osobistych" i usunięcia z jego internetowej strony wszystkich tekstów, gdzie wskazywany jest jako "sprawca wypadku na A1".
Do sprawy postanowił się odnieść w rozmowie z o2.pl Łukasz Kowalski, pełnomocnik rodziny ofiar tragedii na A1. Mecenas powiedział, że Sebastian M. "będzie wszystkich pozywał, bo nie ma odwagi, by przyjechać do Polski".
- Gdybym ja był jego adwokatem, to bym mu odradzał wszelkie pozwy. Nawet Al Capone nie strzelał do dziennikarzy. Dużo lepiej wyszedłby na tym, gdyby zaczął z wami rozmawiać. Udzieliłby wywiadu, gdzie powiedziałby, jak to wyglądało z jego perspektywy, wyraziłby skruchę. Natomiast on wychodzi na wojnę. Kompletnie nie rozumie sytuacji, w której się znajduje - dodał adwokat.
Sebastian M. rezydentem w Emiratach czy nie?
Tymczasem Prokuratura Krajowa nadal nie otrzymała żadnej oficjalnej informacji ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich dotyczącej przyznania Sebastianowi M. statusu rezydenta, choć polska ambasada wysłała już w tej sprawie dwie noty dyplomatyczne.
- Wciąż nie mamy potwierdzenia ani zanegowania pojawiających się w przestrzeni publicznej informacji odnośnie uzyskania statusu rezydenta przez pana Sebastiana M. - mówi "Super Expressowi" Anna Adamiak, rzeczniczka Prokuratury Krajowej.
Więcej informacji na ten temat zdradził minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który rozmawiał o ekstradycji kierowcy BMW m.in. z szejkiem Muhammadem bin Raszidem Al Maktumem, premierem ZEA.
- Pytałem także o to szejka Muhammada. Status rezydenta ponoć jest tam przyznawany automatycznie po zainwestowaniu określonej sumy, więc to nie ma wpływu na możliwość ekstradycji - powiedział Sikorski na antenie TOK FM.