Niepokojące zjawisko obserwowane jest od około miesiąca. W łódzkich gabinetach lekarskich przybywa najmłodszych pacjentów z nietypowymi objawami. Początkowo lekarze podejrzewali, że to "trzydniowka", czyli infekcja z krótkim przebiegiem objawiająca się wysoką temperaturą i brakiem innych objawów.
- W ciągu ostatnich czterech tygodni mam coraz więcej takich właśnie nietypowych infekcji - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dr Paweł Lewek z przychodni na Retkini.
Czytaj też: W tym katolickim liceum nikt nie zdał matury! "Posądzono, że mamy za dużo religii"
U zaatakowanych infekcją dzieci objawy są zazwyczaj podobne - wysoka gorączka przekraczająca 39 stopni, brak kaszlu i kataru, jedynie lekkie bóle gardła. Lekarze nie są w stanie określić przyczyn gorączki. Podejrzenie pada m.in. na koronawirusa, a dokładniej jego skutki. Z powodu izolacji odporność pacjentów znacznie się obniżyła, co sprzyja zapadaniu na różne infekcje.
- Niewykluczone też, że to nowe warianty omikrona dają takie objawy - dodaje dr Paweł Lewek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Jak dodaje lekarz, nie jest w stanie tego udowodnić, gdyż od kwietnia nie przeprowadza się już testów w kierunku COVID-19 w takim stopniu jak miało to miejsce wcześniej. W gabinetach lekarskich są stosowane testy płytkowe, jednak w wielu przypadkach mogą nie dawać prawidłowych wyników.
Czytaj też: Wiedzieli, że utonął, poszli spać? Tajemnicza śmierć 17-latka nad Zalewem Sulejowskim