Tomisławice. Zabójstwo w domu dziecka. Ruszył proces
Oliwia z domu dziecka w Tomisławicach nie doczekała nawet 17. urodzin. 9 maja ubiegłego roku Daniel M. odebrał jej najcenniejszy z darów – życie. Wydarzenia niczym z najbardziej przerażających horrorów rozegrały się późnym wieczorem w niewielkim ośrodku opiekuńczym. Oliwia zaprosiła swojego chłopaka w odwiedziny. Do pokoju wpuściła go przez okno. Tam doszło do kłótni, w wyniku której młody mężczyzna wyciągnął ze spodni przyniesiony ze sobą nóż.
- Zadał jej jedenaście ran kłutych w obrębie szyi oraz pogranicza karku i głowy, co doprowadziło do uszkodzenia naczyń żylnych powodujących zatrzymanie krążenia i zgon pokrzywdzonej – powiedziała na sali sądowej prokuratorka Beata Chałubek-Kos.
Daniel M. wybiegł następnie z pokoju Oliwii, zranił nożem w twarz jedną z opiekunek i czterech mieszkających w domu dziecka chłopców, po czym uciekł. Został zatrzymany niedługo po ataku w swoim domu, a w poniedziałek, 14 października, stanął przed sądem oskarżony o zabójstwo i pięciokrotne usiłowanie zabójstwa.
Oskarżony zrzuca winę na ofiarę
20-latek nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Sędzia odczytał więc jego zeznania złożone w trakcie śledztwa. Wtedy przyznał się do zarzutów. Stwierdził, że całą sytuację miała sprowokować Oliwia, która – według jego słów – zarzucała mu, iż ma kochankę.
Inne spojrzenie na sprawę rzucają jednak słowa matki zmarłej, Agnieszki K.
- On był o nią bardzo zazdrosny. Nie pozwalał z nikim się widywać, z nikim rozmawiać – stwierdziła przed sądem.
Nożownikowi grozi dożywocie.