Matka chrzestna po komuniach: "Cieszę się, że to już koniec"
Historię pani Renaty przedstawił Onet. Kobiecie ulżyło na myśl o tym, że w tym roku nie będzie już mieć żadnej komunii. - Cieszę się, że sezon komunijny dobiega końca. Mam dwóch chrześniaków, więc wiedziałam, że nie możemy przyjść z cienką kopertą. Jednak to, co dziś wyprawia się na tego typu przyjęciach, przeszło moje najśmielsze oczekiwania - napisała do redakcji 38-latka.
"Czułam się jak na weselu"
Pani Renata gościła na przyjęciach w dwóch polskich miastach, bardzo od siebie oddalonych. I choć przyjęcia odbywały się w różnych regionach, łączył je przepych. 38-latka wspomina, że rodzice wynajęli salę bankietową w luksusowym hotelu i restauracji, i to półtora roku przed imprezą. Stoły wręcz uginały się od jedzenia. - Na pierwszym przyjęciu podano dewolaje, na drugim polędwiczki. Potem kelnerzy zaserwowali gościom ok. trzech ciepłych dań. Oprócz tego lody, owoce, ciasta i zimne przekąski. To się nazywa "rozmach"! Czułam się jak na weselu - wspomina pani Renata. Kobietę w osłupienie wprawiła cena za talerzyk, oscylująca wokół kwoty 300 zł za osobę.
Pani Renata we wpisie dla Onetu wspomina komunię swojej córki, która miała miejsce 15 lat temu. Przyjęcie w domu i złoty medalik od matki chrzestnej jako drogi prezent dziś zdają się być jedynie wspomnieniem. Niewiele dzieci w tamtym czasie mogło liczyć na 1-2 tys. zł w jednej kopercie. Przyjęcia komunijne nierzadko mają teraz oprawę godną wesel.
Pani Renata wylicza, że na same prezenty wydała 4 tysiące złotych. Kobieta chciała kupić tańsze upominki, ale za namową męża, zdecydowała się dać więcej. W sumie, wliczając jeszcze koszty ubrań i paliwa, 38-latka wraz z mężem wydała około pięciu tysięcy złotych. - Masakra - kwituje krótko pani Renata.
Grill na działce zamiast wakacji w Turcji
- Nie zarabiamy z mężem kokosów - mówi 38-latka. I dodaje, że wydatki związane z komuniami sprawiają, że oferty wakacji w Turcji, kosztujące 4 tysiące złotych dla dwóch osób, przeszły jej koło nosa. - Gdyby nie rozrzutność mojej siostry i kuzyna, którzy każdą imprezę muszą organizować w myśl zasady: "zastaw się, a postaw się", moglibyśmy polecieć na wakacje do 4-gwiazdkowego hotelu i grzać się pod palmami. A tak pewnie zostaniemy w Polsce i urlop spędzimy, grillując na działce - żali się pani Renata, cytowana przez Onet.
CZYTAJ TEŻ: To Polacy jedzą na komuniach. Kucharka nie kryje zdumienia: "Ma być na bogato, ale czasami śmiech mnie bierze"
Źródło: Onet