8 października dla Tomasza okazał się dniem przełomowym, w którym znalazł się na granicy życia i śmierci, i który rzucił cień na jego przyszłość. "Zginąłem w wypadku motocyklowym. Ratownicy dokonali cudu przywracając mnie do życia a lekarze spowodowali, że ręka którą prawie straciłem pozostała jednak na miejscu" - czytamy na platformie zrzutka.pl.
Jak opisuje w mediach społecznościowych, Tomasz ma przecięte obie głowy bicepsa i jedną tricepsa, przeciętą kość, trzy nerwy oraz złamane trzy żebra.
Łodzianina czeka bardzo długa i jak opisuje - wyjątkowo kosztowna rehabilitacja. "Lekarze są jednak bardzo dobrej myśli, a ja wiem o sobie tyle, że mam duszę wojownika i na pewno się nie poddam. Potrzebuję tylko pomocnej dłoni" - pisze.
Kwotę, jaka będzie potrzebna na leczenie, oszacowano na 70 tysięcy złotych. Wesprzeć Tomasza można TUTAJ<<