O wypadku pisaliśmy W TYM MIEJSCU.
22 września o godzinie 20:45 na prostym odcinku drogi kierowca skody stracił panowanie nad samochodem, zjechał na pobocze i uderzył w drzewo, po czym auto dachowało. Po wypadku prowadzący pojazd uciekł pieszo, pozostawiając na miejscu leżącego kilkanaście metrów od samochodu rannego 31-letniego mężczyznę i nieprzytomną 21-latkę uwięzioną w kabinie. Kobietę na zewnątrz wydostali strażacy. Z ciężkimi obrażeniami ciała trafiła do szpitala im. Kopernika w Łodzi.
Kierowca został zatrzymany następnego dnia rano. Był trzeźwy. Niestety wypadku nie przeżyła najbardziej poszkodowana. Zmarła w piątek, 2 października, w szpitalu nie odzyskując przytomności. Miała liczne obrażenia wewnętrzne i uraz kręgosłupa.
Sprawca tragedii początkowo usłyszał zarzut spowodowania wypadku, ale z pewnością zostanie on rozszerzony o skutek w postaci śmierci. Grozi mu za to do 8 lat więzienia. W internecie można znaleźć wpisy sugerujące, że kierowca od dawna jeździł bardzo niebezpiecznie. Być może to właśnie jego brawura zabiła 21-latkę.