Dramat na łódzkich drogach

i

Autor: Facebook/LDZ Zmotoryzowani Łodzianie

Zimowy dramat na łódzkich drogach. Czy urzędnicy zakpili z mieszkańców?

2021-12-21 11:42

Poniedziałkowe (20.12) popołudnie zapisze się na długo w pamięci łódzkich kierowców. Z powodu oblodzenia ulic zdecydowana większość z nich utknęła w wielogodzinnych korkach, doszło też do wielu stłuczek i kolizji. Choć na drogach zrobiło się ślisko około godziny 15, to pługopiaskarki wyjechały ze swoich baz dopiero po dwóch godzinach.

Sytuacja jest tym bardziej kuriozalna, że biuro prasowe Urzędu Miasta Łodzi w poniedziałek, tuż po godzinie 12, rozesłało do mediów przygotowane przez Centralne Biuro Prognoz Meteorologicznych - Wydział w Poznaniu ostrzeżenie meteorologiczne z informacją o przewidywanym zamarzaniu mokrej nawierzchni dróg i chodników od godziny 14 do 19. Urzędnicy mieli więc świadomość zbliżającego się zagrożenia.

CZYTAJ: Gołoledź sparaliżowała Łódź. "Samochody ześlizgiwały się jak zabawki", łodzianie wyszli na... łyżwy [WIDEO]

Stan ulic błyskawicznie zaczął się pogarszać po godzinie 15, kiedy nad miastem zaczął padać śnieg z deszczem. Pługopiaskarki czekały wtedy w swoich bazach, nikt nie podjął decyzji o tym, że już powinny pracować na drogach. Niedługo potem prawie całe miasto stało w korkach, kierowcy poruszali się z prędkością 20 kilometrów na godzinę, a ciężkiego sprzętu nadal nie było. Pojawił się dopiero po godzinie 17, kiedy sytuacja już była naprawdę bardzo zła. Z komentarzy w internecie wynika, że wielu kierowców drogę z pracy do domu pokonywało w kilka godzin zamiast kilkadziesiąt minut.

Atak zimy w Polsce

Dziś (21.12) rano Super Express wysłał pytania do magistratu, dlaczego pługopiaskarki pojawiły się tak późno. - To prawda, że prognozy mówiły o możliwym oblodzeniu od godz. 14.00, ale jeszcze o godz. 15.00 temperatura gruntu w Łodzi wynosiła powyżej 1 stopnia C i nie było ślisko - odpowiada Monika Pawlak z UMŁ. - Dopiero później mieliśmy do czynienia z bardzo niebezpiecznym zjawiskiem atmosferycznym tzw. czarnego lodu, w ciągu kwadransa temperatura spadła poniżej zera i natychmiast z - padającego deszczu ze śniegiem - powstała gołoledź. Zbiegło się to z popołudniowym szczytem komunikacyjnym, co dodatkowo utrudniło pracę pługoposypywarek. W Łodzi pługoposypywarki pracowały od godz. 16.30 (zlecenie wyjazdu o godz. 15.50) przez całą noc, ostatnia dyspozycja wyjazdu była wydana o godz. 2 w nocy, sprzęt jeździł jeszcze dziś po godz. 8 rano. Koszt wczorajszych i dzisiejszych wyjazdów to blisko milion złotych. 

Są już pierwsze reakcje zdenerwowanych mieszkańców. Stowarzyszenie LDZ Zmotoryzowani Łodzianie wysłali do prezydent Hanny Zdanowskiej pismo z żądaniem natychmiastowej dymisji wiceprezydent Małgorzaty Moskwy – Wodnickiej, odpowiedzialnej za stan dróg w mieści.

Sonda
Denerwuje Cię stanie w korkach?
Nasi Partnerzy polecają