Ekstradycja Sebastiana M. Adam Bodnar rozmawiał z ambasadorem ZEA
Czy rozmowa Adama Bodnara z ambasadorem Zjednoczonych Emiratów Arabskich przyspieszy ekstradycję Sebastiana M. do Polski? Jak przekazała PAP Anna Adamiak, rzeczniczka prokuratora generalnego, minister sprawiedliwości rozmawiał z Mohamedem al Harbim o "wymianie informacji na temat oczekiwań co do współpracy między naszymi państwami w zakresie stosowania instrumentów pomocy prawnej w oparciu o umowę dwustronną". Jak dodała, cały czas trwa ponadto wyjaśnianie interpretacji zapisów umowy ekstradycyjnej między obydwoma państwami.
Pełnomocnik rodziny ofiar wypadku na A1, o spowodowanie którego jest podejrzany kierowca BMW, już wcześniej pisał do ministra Bodnara. Tamten wniosek dotyczył jednak zwolnienia z aresztu w Dubaju mężczyzny, który został zatrzymany w ZEA na początku października ub.r.
Jak wyjaśniała na wcześniejszym etapie Adamiak, kluczowe dla losów sprawy jest ustalenie, czy przestępstwo zarzucane Sebastianowi M. jest czynem karalnym zgodnie z prawem ZEA, i czy spełnia jednocześnie kryteria przestępstwa ekstradycyjnego. Kontrowersje wzbudza fakt, że spowodowanie śmiertelnego wypadku jest zagrożone w Polsce karą co najmniej 6 miesięcy więzienia, w czasie gdy zgodnie z umową ekstradycyjną powinna za to obowiązywać kara co najmniej roku pozbawienia wolności. Dalsza część tekstu poniżej.
Strona emiracka zwróciła się do nas z takim zapytaniem, co jest jednocześnie wyrażeniem wątpliwości, czy w tej sprawie może zostać orzeczona kara np. 6 miesięcy więzienia, co faktycznie nie spełniałoby warunków umowy dwustronnej między Polską a ZEA. Prawdą jest, że takie zagrożenie występuje, ale trudno żeby w takich okolicznościach sprawy przyjąć, że realnie wymierzona kara, przy potwierdzeniu winy i sprawstwa Sebastiana M., wyniosłaby mniej niż rok - tłumaczyła w rozmowie z "Super Expressem" Adamiak.
Kontrowersje wokół ekstradycji Sebastiana M.
Na tym nie kończą się zawiłości dotyczące ekstradycji Sebastiana M. do Polski. Jeśli cała procedura zakończy się pomyślnie, to ostateczna decyzja w sprawie przekazania domniemanego sprawcy wypadku na A1 naszym władzom należy do szejka Muhammada bin Raszida Al Maktuma, premiera rządu ZEA.
- To też wymaga wyjaśnienia, bo podobna prerogatywa przysługuje naszemu ministrowi sprawiedliwości. Na przykład jeśli rodzimy sąd wyda zgodę na ekstradycję kogoś z Polski do innego kraju, to minister sprawiedliwości może mimo to podjąć inną decyzję; ale jeśli sąd nie wyrazi zgody na ekstradycję, to jest ona wiążąca i minister nie może jej zakwestionować. My nie wiemy, jak to działa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, dlatego wystąpiliśmy do Ambasady ZEA również w tej sprawie - tłumaczyła Adamiak.