Do wydarzeń doszło15 lipca 2020 r. Około godz. 17.00 policjanci otrzymali informację, że na terenie opuszczonych działek w okolicy ul. 11-go Listopada znajdują się zwłoki mężczyzny. - Zgłaszającą była konkubina denata. Kobieta po przyjeździe służb sugerowała, że przyczyną zgonu mogła być przewlekła choroba, na którą cierpiał mężczyzna. Jednak tej tezie przeczyły liczne rany na jego ciele oraz ślady krwi, które nie uszły uwadze funkcjonariuszy - opisuje policja.
CZYTAJ: Dzierzgów: Zadźgał nożem 16-latkę. 22-latkowi spod Łowicza grozi dożywocie
W pomieszczeniu przeprowadzono oględziny, zabezpieczono szereg śladów oraz przedmiotów m. in. nóż kuchenny, który mógł posłużyć sprawcy zabójstwa. W rozmowie z policjantami na miejscu zdarzenia, kobieta nie przyznawała się do winy, była nietrzeźwa, w jej organizmie stwierdzono ponad trzy promile alkoholu.
Późniejsze ustalenia mundurowych pozwoliły na odtworzenie zdarzeń poprzedzających tragedię. - Jak ustalono poprzedniego dnia, po krótkiej wizycie w markecie, para wróciła do zajmowanej opuszczonej altanki gdzie razem spożywali alkohol. Po pewnym czasie kobieta zostawiła konkubenta samego i poszła zbierać puszki. Według jej wersji, gdy wróciła, partner miał do niej pretensje o to, że go zostawiła, był wulgarny i agresywny, ubliżał jej. Doszło do rękoczynów. W pewnej chwili chcąc obronić się przed kolejnymi ciosami chwyciła za nóż leżący na łóżku, w którym mężczyzna spożywał posiłek i zadała nim kilka ciosów. Jak tłumaczyła konkubent nie chciał żadnej pomocy, czuł się dobrze. Dlatego po powierzchownym umyciu ran przykryła go kołdrą i poszła spać. Następnego dnia stwierdziła, że mężczyzna nie żyje - podaje Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi.
Polecany artykuł:
37-latka w przeszłości miała już problemy z prawem, teraz za zabójstwo grozi jej dożywocie. Usłyszała już zarzuty, decyzją sądu została tymczasowo aresztowana. Dalsze czynności w tej sprawie prowadzą śledczy z V Komisariatu Policji KMP w Łodzi.