Zabójstwo w parku na Zdrowiu w Łodzi miało miejsce w grudniu 2020 r. Jak się wkrótce okazało, sprawca wcześniej miał zgwałcić swoją ofiarę, którą była 57-letnia nauczycielka. Jej ciało znaleziono w pobliżu kanału między ulicami Srebrzyńską i Krakowską. Zabójca do tej pory jest na wolności. Mimo, że policja ma jego DNA, jego odnalezienie nie jest łatwe. Jak czytamy w Expresie Ilustrowanym, nie należy ono do żadnej z osób, które znalazły się dotychczas w kręgu podejrzanych - informuje Krzysztof Bukowiecki z Prokuratury Regionalnej w Łodzi. Dla dobra śledztwa, prokuratura nie podaje szczegółów, choć po zbadaniu DNA, wiadomo na przykład, w jakim wieku jest podejrzewany mężczyzna czy też, jakiego koloru ma oczy.
Przypomnijmy, dwa tygodnie od zbrodni, do poszukiwań ściągnięto psa tropiącego z Niemiec wraz z tamtejszymi funkcjonariuszami. Jak czytamy, zwierzę miało podjąć trop, który doprowadził do dworca Kaliskiego, stąd jedną z hipotez śledczych jest, że mężczyzna może nie pochodzić z Łodzi.
Co ciekawe, wciąż nie udało się namierzyć trzech mężczyzn widocznych na zabezpieczonych przez policję nagraniach z monitoringu. - Zgłosiło się kilka osób, które rozpoznały na nagraniach znajomego. Jednak żadne wskazanie nie potwierdziło się - mówi prokurator Bukowiecki. - Niewykluczone, że na jednym z filmów jest osoba mająca ścisły związek ze sprawą - czytamy w Expresie Ilustrowanym.
Jak policja szuka zabójcy z parku na Zdrowiu?
Poszukiwania sprawcy gwałtu i brutalnego zabójstwa w parku na Zdrowiu są szeroko zakrojone. Aby zwiększyć szanse na jego odnalezienie śledczy m.in. chcą sprawdzać osoby, których telefony logowały się w momencie zabójstwa w rejonie parku.
Dodatkowo, śledczy prowadzą również analizę genealogiczną, która polega na porównywaniu DNA sprawcy z zabezpieczonym materiałem genetycznym osób znajdujących się w policyjnej bazie. W ten sposób można wskazać na przykład pokrewieństwo, a tym samym zawęzić krąg podejrzanych.
Wyszła z psem do parku, została zamordowana
Przypomnijmy, do zabójstwa kobiety w parku na Zdrowiu doszło 4 grudnia 2020 r. 57-letnia mieszkanka osiedla Teofilów w Łodzi około godziny 18 wyszła na spacer z psem rasy beagle. Półtorej godziny później na biegającego bezpańsko czworonoga natknęli się przypadkowi przechodnie. Zabrali go do weterynarza, a tam okazało się, że zwierzę ma chipa. Dzięki temu udało się ustalić adres jego właścicieli.
Późnym wieczorem do drzwi ich mieszkania zapukały służby z psiakiem. Otworzył im zaskoczony mąż 57-latki. Zaniepokojony nieobecnością żony zgłosił jej zaginięcie. Policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania. Kobiety szukali także członkowie jej rodziny, którzy około godziny 2 w nocy natknęli się na zwłoki zaginionej w Parku na Zdrowiu. Ciało było przysypane liśćmi. Po oględzinach okazało się, że doszło do morderstwa.