PILNE: Tragedia na placu zabaw na łódzkich Bałutach! Zabójca na wolności! TRWAJĄ POSZUKIWANIA

i

Autor: pixabay.com, CC0 fot. piper60 /Policja

PILNE: Tragedia na placu zabaw na łódzkich Bałutach! Zabójca na wolności! [NOWE FAKTY]

2021-01-20 17:28

Dziś (20.01.2021) przed południem, w rejonie ul. Kochanowskiego w Łodzi, pomiędzy dwoma mężczyznami doszło do kłótni. Jeden z nich wyciągnął ostre narzędzie i zadał drugiemu cios. 31-latka nie udało się uratować. Trwają poszukiwania sprawcy. Policja udostępniła nagranie z monitoringu, na którym widać wizerunek mężczyzny, który może mieć związek ze sprawą. Widzieliście go?

Tragedia wydarzyła się około godziny 11:10 niedaleko ulicy Kochanowskiego w Łodzi. Z dotychczasowych ustaleń policji wynika, że w rejonie placu zabaw doszło do kłótni pomiędzy dwoma mężczyznami. W pewnym momencie utarczka słowna przerodziła się w rękoczyny. Jeden z mężczyzn zadał ostrym narzędziem cios drugiemu i oddalił się w kierunku ulicy Wspólnej. Przechodnie zawiadomili służby.

ZOBACZ TEŻ: Łódź: Napadli na konwojenta i ukradli worki z pieniędzmi! Mogło być tego KILKA MILIONÓW

Na miejscu jako pierwsi znaleźli się policjanci, którzy udzielili pomocy przedmedycznej zaatakowanemu mężczyźnie. Następnie czynności przywracania życia przejęli medycy. Niestety, pomimo podjętych działań, życia 31-latka nie udało się uratować.

Trwają poszukiwania mężczyzny, który może mieć związek z tym zdarzeniem. Był to mężczyzna w wieku około 30 lat. Miał około 170 cm wzrostu, ciemne włosy i krzaczastą brodę. Ubrany był w ciemną kurtkę i ciemne spodnie dresowe. Na głowie miał szary kaptur, stanowiący prawdopodobnie część bluzy. Na nogach miał ciemne sportowe buty z jasnymi wstawkami.

Wszystkie osoby, które były świadkami zdarzenia, bądź rozpoznają mężczyznę ze zdjęcia proszone są o kontakt z policją pod całodobowymi numerami 47 841 22 50 lub 47 841 15 56.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy ofiara i poszukiwany mężczyzna mogą być obcokrajowcami pracującymi na jednej z pobliskich budów. - Na pewno ten człowiek tutaj nie mieszkał - mówi jeden z lokatorów bloku, przed którym rozegrały się krwawe sceny. - To dla nas szok. Taka spokojna okolica, nic się nie działo. Aż tu taka tragedia. Widziałem, jak temu mężczyźnie zranionemu nożem biegli na pomoc ludzie. Ale tam było tyle krwi, że nie było szans, by go uratować.

22-latek podłożył ogień pod kiosk, a później patrzył jak płonie