Zgłoszenie o kradzieży sporej sumy pieniędzy i złotej biżuterii wpłynęło do policjantów w Koluszkach w miniony poniedziałek, 11 stycznia. Okazuje się jednak, że do kradzieży w jednym z koluszkowskich domów doszło dużo wcześniej, bo jak wynikało ze zgłoszenia kosztowności zginęły w okresie od 10 listopada do 16 grudnia 2020 roku.
CZYTAJ: Zgierz: Szaleniec na osiedlowym parkingu! 39-latek biegał z nożem i siał DEMOLKĘ!
- Wartość strat oszacowano na blisko 64 000 zł. Koluszkowscy kryminalni zajęli się sprawą i szybko dotarli do kobiety, który odpowiada za ten czyn. Jak się okazało amatorka cudzego mienia pomagała w prowadzeniu domu i podczas nieuwagi właścicielki skradła kosztowności. Jak sama później przyznała ze strachu przed tym co zrobiła część pieniędzy wraz ze złotymi bransoletkami wrzuciła do pieca. Bała się odpowiedzialności - wyjaśniają policjanci z KPP w Koluszkach.
PRZECZYTAJ: ŁÓDŹ. Bliźniaczki UMIERAŁY w szpitalu. Choć mama błagała, tata nie mógł pożegnać córeczek
„Z dymem” poszła ogromna część z całej skradzionej sumy, właścicielka odzyskała bowiem jedynie 7 tysięcy złotych.
51-letnia mieszkanka gminy Koluszki usłyszała już zarzut kradzieży. Kobiecie grozi nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
CZYTAJ: CZARNA seria trwa! Już sześć ofiar pożarów w Łodzi od początku roku