Wypadek na A1. Kontrowersyjny komunikat policji ciągle na stronie
Od tragedii na A1 minął już ponad rok, ale w tej sprawie nadal mnożą się pytania. Kontrowersje dotyczą nie tylko prób sprowadzenia do Polski Sebastiana M., podejrzanego o spowodowanie śmiertelnego wypadku, ale również działań organów ścigania. Prokuratura Okręgowa w Katowicach bada prawidłowość działań policji i prokuratury w Piotrkowie Trybunalskim dotyczących pierwszych dni po zdarzeniu.
Kierowca BMW miał na początku status świadka, a gdy śledczy zdecydowali w końcu o przedstawieniu mu zarzutów, 33-latek z Łodzi zdążył już wyjechać za granicę. Mężczyzna zdążył dotrzeć, jako że nie miał nawet zakazu opuszczania kraju, do Zjednoczonych Emiratów Arabskich - został zatrzymany w Dubaju 4 października ub.r.
Co ciekawe, w pierwszym komunikacie policji po wypadku w Sierosławiu nie ma żadnej informacji o tym, jakoby kia ofiar, która zatrzymała się na barierach energochłonnych i spłonęła, zderzyła się wcześniej z BMW Sebastiana M. Dalsza część tekstu poniżej.
Do kolejnego tragicznego w skutkach zdarzenia doszło około godziny 20:00 na 339 km drogi A1 na wysokości miejscowości Sierosław. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący pojazdem kia na chwilę obecną z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się. W wyniku tego wypadku śmierć poniosły trzy osoby podróżujące tym pojazdem
- czytamy na stronie internetowej KMP w Piotrkowie Trybunalskim.
Tymczasem 11 października przypada pierwsza rocznica pogrzebu ofiar wypadku na A1. Trzyosobowa rodzina ze Śląska: 39-letni Patryk, 37-letnia Martyna i ich 4-letni synek Oliwier spoczęli na cmentarzu parafialnym w Myszkowie - tak obecnie wygląda ich grób.