Minął już rok

Tak wygląda grób ofiar tragedii na A1. Trudno powstrzymać łzy. "Miłość nie kończy się u bram śmierci"

2024-10-10 19:00

Moja rok od pogrzebu ofiar tragedii na autostradzie A1, które zostały pochowane na cmentarzu parafialnym w Myszkowie 11 października 2023 r. 37-letnia Martyna, 39-letni Patryk i ich 4-letni synek Oliwier zginęli w płomieniach, po tym jak kia zderzyła się w Sierosławiu pod Piotrkowem Trybunalskim z BMW Sebastiana M., który jest podejrzany o spowodowanie wypadku.

Spis treści

  1. Wypadek na A1. Tak wygląda grób ofiar tragedii
  2. Sebastian M. od świadka wypadku na A1 do podejrzanego kierowcy BMW
  3. Zatrzymanie w Dubaju i oczekiwanie na ekstradycję do Polski
  4. Rodzina Sebastiana M. pod lupą prokuratury

Wypadek na A1. Tak wygląda grób ofiar tragedii

- Córuniu, miłość nie kończy się u bram śmierci... - to fragment wpisu na zniczu znajdującym się na grobie ofiar tragedii na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim. 37-letnia Martyna, 39-letni Patryk i 4-letni Oliwier, synek małżeństwa, zostali pochowani na cmentarzu parafialnym w Myszkowie po tym, jak zginęli w wypadku w Sierosławiu w dniu 16 września tego samego roku. Pogrzeb rodziny z Myszkowa odbył się 11 października 2023 r.

- Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci tym, co się stało. Nasze serca są smutne. Chcemy wołać na tym pogrzebie do Jezusa - zostań z nami! Chociaż nasze oczy i głowy są pełne smutku przez to, co się stało. Bardzo prosimy Boga o przyjęcie tej rodziny do Królestwa Niebieskiego. Jesteśmy w trudnej sytuacji. Nie wiemy, co powiedzieć dokładnie, żeby nie zranić. To są dramatyczne chwile - mówił w czasie ceremonii pogrzebowej biskup Andrzej Przybylski z archidiecezji częstochowskiej. Dalsza część tekstu poniżej.

Tak wygląda grób ofiar wypadku na A1. Od tragedii minął już rok

Sebastian M. od świadka wypadku na A1 do podejrzanego kierowcy BMW

Rodzinę z Myszkowa żegnało ponad 500 żałobników, ale sprawa jej śmierci cały czas zajmują pierwsze strony serwisów informacyjnych. Wszystko dlatego, że nadal nie udało się postawić przed sądem Sebastiana M., który jest podejrzany o spowodowanie wypadku na A1. W pierwszych dniach od zdarzenia 33-letni mieszkaniec Łodzi miał status świadka, a w komunikacie policji o tragedii po Piotrkowem Trybunalskim nie było nawet mowy, że brał w niej udział.

- Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący pojazdem kia na chwilę obecną z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się. W wyniku tego wypadku śmierć poniosły trzy osoby podróżujące tym pojazdem. W obu przypadkach policjanci na miejscu zdarzenia wykonali niezbędne czynności. Okoliczności powstałych zdarzeń są wyjaśniane pod nadzorem prokuratury - informowała st. sierż. Oliwia Kowalczyk z KMP w Piotrkowie Trybunalskim.

Na dalszym etapie postępowania okazało się jednak, że wypadek miał zgoła inny przebieg. Według ustaleń prokuratury w tył auta ofiar uderzył kierujący BMW, który miał się poruszać z prędkością co najmniej 253 km/h, w wyniku czego kia uderzyła w bariery i stanęła w płomieniach. Choć śledczy postanowili przedstawić Sebastianowi M. zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, to mężczyzny nie było już w Polsce.

Zatrzymanie w Dubaju i oczekiwanie na ekstradycję do Polski

Po wystawieniu listu gończego i powołaniu przez Komendę Główną Policji specjalnej grupy poszukiwawczej podejrzany Sebastian M. został zatrzymany w Dubaju 4 października ub.r. Od tamtej pory trwają starania o ekstradycję 33-latka do Polski, ale do dziś przebywa on na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W międzyczasie nie tylko opuścił areszt, ale według ciągle niepotwierdzonych informacji miał otrzymać status rezydenta.

- Sebastian M. nie przyznał się do popełnienia czynu stanowiącego podstawę wniosku, oświadczając, że podejmowane wobec niego działania przez polską prokuraturę są motywowane politycznie - poinformowała 3 października br. Anna Adamiak, rzeczniczka Prokuratora Generalnego, dodając, że dopiero teraz został on przesłuchany przez prokuratora w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, który reprezentował polską stronę.

Postępowanie dotyczące wypadku na A1 trafiło już do Prokuratury Krajowej, a jego pobocznymi wątkami zajmuje się ponadto Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Ekstradycja Sebastiana M. dotarła zresztą do jeszcze wyższych szczebli państwa polskiego, bo w tej sprawie interweniował nawet minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Dalsza część tekstu poniżej.

Rodzina Sebastiana M. pod lupą prokuratury

Powyższe zdarzenia tylko przedłużają traumę rodziny ofiar tragedii na A1, która również sama walczy o sprawiedliwość. Bliscy Martyny, Patryka i Oliwiera złożyli do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa poplecznictwa przez rodzinę i znajomych Sebastiana M., co miałoby skutkować uniknięciem przez niego odpowiedzialności karnej za całe zdarzenie.

Z kolei Okręgowa Rada Adwokacka w Łodzi zajęła się sprawą zachowania jednego z dwóch pasażerów kierowcy BMW, którym okazał się być łódzki adwokat. Jej rzecznik dyscyplinarny uznał jednak, że nie ma podstaw, by przedstawić zarzuty mężczyźnie z związku z ewentualnym naruszeniem zasad etyki i godności wykonywania zawodu.

Sam Sebastian M. domaga się natomiast od "Gazety Wyborczej" 150 tys. zł, za pośrednictwem reprezentującej go kancelarii, za "naruszenie dóbr osobistych" i usunięcia z jego internetowej strony wszystkich tekstów, gdzie wskazywany jest jako "sprawca wypadku na A1".