Aleksandrów Łódzki. Rodzina z trojgiem dzieci na 15 metrach! Na szczęście mąż przyjdzie, przytuli

i

Autor: Free-Photos/cc0/Pixabay.com Pięcioosobowa rodzina z Aleksandrowa Łódzkiego żyje na 15 metrach kwadratowych. Państwo Kowalczykowie z trojgiem dzieci zajmują poddasze w jednym z budynków na terenie miasta, zdj. ilustracyjne

Aleksandrów Łódzki. Rodzina z trojgiem dzieci na 15 metrach! Spadły na nią wszystkie plagi świata?

2021-04-13 12:55

Pięcioosobowa rodzina z Aleksandrowa Łódzkiego żyje na 15 metrach kwadratowych. Państwo Kowalczykowie z trojgiem dzieci zajmują poddasze w jednym z budynków na terenie miasta, gdzie znajduje się łącznie 28 mkw., ale tylko 15 jest mieszkalnych. Mierzący 186 cm mężczyzna ma problem, by się wyprostować, a jego żona cierpi w dodatku na klaustrofobię i od 2 lat nigdzie nie wychodzi. To jednak nie koniec problemów.

Aleksandrów Łódzki. Rodzina z trojgiem dzieci na 15 metrach! "Na szczęście mąż przyjdzie, przytuli"

Jak informuje program "Uwaga" emitowany na antenie TVN, pięcioosobowa rodzina z Aleksandrowa Łódzkiego żyje na 15 metrach kwadratowych. Pan Roman, pani Klaudia i ich troje dzieci zajmują poddasze w jednym z budynków na terenie miasta, który choć ma powierzchnię 28 metrów, to mieszkalnych jest tylko 15. Mężczyzna dotyka głową sufitu, jako że mierzy 186 cm, i śpi sam na fotelu lub z dziećmi w łóżku - czasami zamienia się z żoną. 

- Jest bardzo duszno. Nawet dzisiaj, chociaż nie było palone w piecu. A latem nie da się wytrzymać. Chodzą dwa wiatraki przez całe noce i dzieci nam chorują. Do tego Tomuś ma problemy z sercem. Ma stwierdzoną astmę, w łazience jest wielki grzyb. Jest ciężko - mówi "Uwadze" kobieta.

Czytaj też: Łódzkie. 3-letni Wojtuś wpadł do studni. Jego tata wskoczył za nim go ratować

Klaustrofobia i depresja

Jak czytamy na uwaga.tvn.pl, to nie wszystko, bo pani Klaudia ma klaustrofobię i boi się zamkniętych, małych pomieszczeń. Kobieta cierpi też na depresję i od 2 lat nigdzie nie wychodzi.

- Mąż rozumie moją chorobę. Jak zmieniałam leki, to miałam różne nastroje, nie tak jak dzisiaj, kiedy jestem uśmiechnięta. Miałam naprawdę ciężkie dni. Na szczęście mąż przyjdzie, przytuli, pogłaszcze po głowie i powie, że wszystko będzie dobrze. Ale miałam próby samobójcze, nie chciałabym o tym rozmawiać, bo się zaraz rozkleję - opowiada "Uwadze" o swoich zmaganiach.

Czytaj też: Łódzkie. PIJANY kierowca TIR-a uderzył w osobówkę i odjechał. Zostawił rannych: 19-latkę i 20-latka [FOTO]

Wypadek w pracy zmienił wszystko

Jak informuje uwaga.tvn.pl, pan Roman pracuje w piekarni, ale rodziny z Aleksandrowa Łódzkiego nie stać, by samej coś wynająć. Mieszkanie na poddaszu dostali 3 lata temu, gdy mężczyzna uległ wypadkowi.

- Wynajmowaliśmy mieszkanie w Łodzi. Problemy zaczęły się z chwilą, kiedy mąż poparzył w pracy nogę. Szef męża powiedział, że będzie nam płacił na leki i na życie. My tego nigdzie nie zgłosiliśmy, wierząc mu. On w tym czasie wszystkich porejestrował w pracy, żeby nie mieć problemów. Zapłacił nam 800 zł na leki i to było wszystko. Wydaliśmy nasze zaskórniaki na mieszkanie, za które trzeba było zapłacić 1100 zł. Ale na kolejny miesiąc już nie mieliśmy pieniędzy, bo tubka maści dla męża kosztowała 800 zł. Do tego waciki, gaziki. Mąż długo też leżał w szpitalu i zostaliśmy bez niczego. Trzeba było się wyprowadzić, a nie mieliśmy dokąd iść - tłumaczy "Uwadze" pani Klaudia.

Czytaj też: Pożar kamienicy przy ul. Rzgowskiej w Łodzi. Nie żyje jedna osoba

Czy jest szansa na nowe mieszkanie?

Jak czytamy na uwaga.tvn.pl, to nie wszystkie problemy państwa Kowalczyków, bo mężczyzna zmagał się też wcześniej z uzależnieniem od alkoholu. Jak informuje tamtejszy ośrodek pomocy społecznej, pan Roman uporał się z nałogiem i razem z żoną czeka liczy teraz na nowe mieszkania. W ostatnich 3 latach nie było dla nich nowego lokum, ale w kwietniu urzędnicy ponownie będą rozpatrywać ich wniosek.

- Ta walka o mieszkanie jest przede wszystkim dla moich dzieci. To taki motor napędzający człowieka, bo bez nich życie nie miałoby sensu - mówi "Uwadze" pani Klaudia.

Czytaj też: Pogrzeb Krzysztofa Krawczyka. Tłumy żegnały artystę na cmentarzu w Grotnikach [ZDJĘCIA]

Policjanci zabili mi syna

Dziewczyna szatana opanowała GSW w Opolu