Latem ubiegłego roku pani Ela swój czas spędzała głównie w domku letniskowym na działkach na obrzeżach miasta. Tam bardzo często odwiedzał ją spokrewniony z kobietą Sławomir N. Czasem towarzyszyła mu jego partnerka Renata S. Przychodzili głównie w jednym celu – żeby starsza pani poratowała ich pieniędzmi.
Emerytka w końcu odmówiła przekazania kolejnych sum, co niestety skończyło się dla niej tragicznie. Jej zwłoki w stanie znacznego rozkładu pod koniec lipca 2021 roku odnalazła mieszkająca poza Łodzią córka, pani Marta. Jej mama zginęła od ciosów nożem i drewnianym wałkiem.
CZYTAJ TEŻ: Dom pomocy zamienił w piekło. Fałszywy ksiądz uśmiercił 12 pensjonariuszy?!
- Od pewnego czasu nie mogłam się z mamą skontaktować – opowiada. - Przyjechałam więc z narzeczonym do Łodzi. W mieszkaniu jej nie zastaliśmy, pojechaliśmy więc na działkę. Mama leżała cała we krwi na podłodze – dodaje.
Wezwani na miejsce policjanci szybko ustalili, że za zbrodnią mogą stać Sławomir N. i Renata S. Okazało się, że zarówno domek letniskowy, jak i mieszkanie zmarłej zostały przez nich totalnie splądrowane. - Wynieśli wszystko, co miało jakąkolwiek wartość – tłumaczy pani Marta. - Telewizor, mikrofalówkę, sztućce, jedzenie z lodówki, nawet ubrania, w których potem sami chodzili - wylicza.
Oboje usłyszeli zarzuty zabójstwa i stanęli przed sądem. Choć w fazie śledztwa Sławomir N. utrzymywał, że tylko on jest odpowiedzialny za śmierć swojej cioci, na sali rozpraw stwierdził, że pierwszy cios nożem zadała jego partnerka. Ona z kolei nie przyznaje się do winy i twierdzi, że w chwili mordu była poza domkiem. Grozi im dożywocie.