Łódź. Noworodek w folii w pustostanie. Jego ciało miało 27 stopni
Są nowe informacje dotyczące okoliczności znalezienia i uratowania noworodka, który leżał w pustostanie na Bałutach w Łodzi. Jak informuje TVP Łódź, mężczyzna, który usłyszał kwilenie dziewczynki, okrył ją najpierw swoim ubraniem. Dziecko i łożysko były w torbie foliowej z marketu, a ciało maluszka miało ledwie 27 stopni. Trafił on na oddział neonatologiczny Centralnego Szpitala Klinicznego w Łodzi w stanie skrajnej hipotermii, ale wydolny oddechowo i krążeniowo. Obecnie jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, a jego stan jest określany prze lekarzy jako stabilny. Wiadomo, że to noworodek donoszony, czyli urodzony po zakończeniu 37. tygodnia ciąży.
Tymczasem w czwartek, 17 kwietnia, organy ścigania poinformowały o zatrzymaniu rodziców dziewczynki. 36-latka i jej partner to mieszkańcy Łodzi. Kobieta usłyszała już zarzut usiłowania zabójstwa córeczki i złożyła wyjaśnienia, które jednak zmieniała w czasie przesłuchania. Najpierw zaprzeczała, by wiedziała, że jest w ciąży, ale później powiedziała, że po prostu bała się do tego przyznać. Fakt porzucenia dziecka, które nie tylko zostało znalezione, ale i urodziło się w pustostanie, tłumaczyła szokiem poporodowym.
W piątek, 18 kwietnia, zapadną ostateczne rozstrzygnięcia w tej sprawie, bo prokuratura złoży wniosek o tymczasowe aresztowanie kobiety i zdecyduje, co dalej z jej partnerem, ojcem noworodka. Na razie został on tylko przesłuchany w charakterze świadka, ale być może również czeka go odpowiedzialność karna.
