- Na podstawie przeprowadzonego dochodzenia epidemiologicznego ustalono, że w ognisku zakażonych jest 97 osadzonych. Osoby wymagające specjalistycznej opieki lekarskiej (choroby współistniejące) zostały przetransportowane do izolatoriów w Potulicach, Bytomiu i w Łowiczu – poinformowała w czwartek Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna (PSSE) w Łęczycy i zwróciła uwagę, że w ognisku znalazły się wyłącznie osoby osadzone.
PRZECZYTAJ: Okrutna ZBRODNIA w Łowiczu. Tragiczny finał miłosnego trójkąta [FOTO, WIDEO]
PracownicY łęczyckiego sanepidu wyjaśniają, że w trakcie dochodzenia ustalono, że zakażenie zaczęło rozprzestrzeniać się wśród osadzonych pracujących na jednej z hal produkcyjnych zakładu karnego. W poniedziałek, 8 lutego zgłoszenia objawów u osadzonych dokonał kierownik ambulatorium.
- W początkowej fazie ogniska badaniom w kierunku SARS-CoV-2 poddano 14 osadzonych. W wyniku badań uzyskano 12 wyników dodatnich, co spowodowało konieczność przeprowadzenia kolejnych badań w celu przecięcia dróg szerzenia się zakażenia – poinformował sanepid.
Stacja podkreśliła, że ustala się źródło zakażenia. Według dotychczasowych ustaleń ognisko jest w fazie rozwojowej. W miniony wtorek badaniom poddano 13 osadzonych, którzy we wcześniejszych badaniach mieli wynik nierozstrzygający lub niediagnostyczny.
- W wyniku badań uzyskano trzy wyniki dodatnie. Osoby zostały poddane izolacji – podkreślił sanepid.
Stacja dodała, że nadzór nad osobami zakażonymi sprawuje lekarz, a w czwartek (25 lutego) zaplanowano badania w punkcie mobilnym 16 pracowników zakładu w Garbalinie.
O sprawie napisała czwartkowa "Rzeczpospolita". Według ustaleń gazety na COVID-19 zachorowała też część osadzonych, którzy w ogóle nie pracowali na hali, a powodem "piorunującej fali zakażeń było złamanie procedur wewnętrznych dotyczących izolacji chorych przez kierownictwo zakładu".
Z ustaleń "Rz" wynika, że epidemia najprawdopodobniej zaczęła się od jednego chorego na COVID-19, który 21 stycznia transportem z Zakładu Karnego w Sieradzu przyjechał do więzienia w Garbalinie (miał zapalenie płuc).
- Ten 58-latek i sześciu innych skazanych jechało w jednym przedziale, a potem rozmieszczono ich w różnych celach i oddziałach penitencjarnych. Mogli mieć kontakt z ok. 25 więźniami – podała gazeta.
Według "Rz" to, że mężczyzna ma COVID-19, wyszło kilka dni później. 25 stycznia zgłosił on typowe objawy, został odizolowany, a 26 stycznia przyszedł dodatni test i skazanego od razu przewieziono do aresztu w Bytomiu na oddział covidowy. Pięć dni później w ciężkim stanie trafił do szpitala miejskiego, gdzie 30 stycznia zmarł.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Krępa: KOSZMARNY wypadek na skrzyżowaniu! NIE ŻYJĄ 2 osoby, a pozostałe są CIĘŻKO RANNE. W akcji śmigłowiec LPR!
"26 stycznia odizolowano wszystkich skazanych, którzy w transporcie z Sieradza mieli kontakt z 58-latkiem, i wszystkich z cel, do których trafili więźniowie z transportu" – relacjonuje ciąg zdarzeń "Rz". "Jednak ich izolacja trwała tylko dziewięć dni – według procedur powinna trwać 14 dni, a jeśli więzień przebywał w jednej celi ze skazanym, u którego stwierdzono wirusa – to aż 21 dni" – podkreślił dziennik.
Rzecznik dyrektora okręgowego SW w Łodzi kpt. Paweł Wochal zapewniał w "Rz", że "niezwłocznie po wystąpieniu objawów wśród osadzonych objęto ich badaniami lekarskimi, odpowiednio izolacją prewencyjną lub kwarantanną". Wstrzymano zatrudnienie i zawiadomiono sanepid.
TO WARTO WIEDZIEĆ >>> Galeria Łódzka: Policjantka przyłapana na... kradzieży?! WSZYSCY W SZOKU! Konsekwencje będą surowe