O tej sprawie zrobiło się głośno na początku 2021 roku za sprawą emisji programu "Uwaga" na antenie TVN. Jedno z dzieci uczęszczające do punktu przedszkolnego pod Łodzią przyznało swoim rodzicom, że 16-letni syn dyrektorki masturbował się w jego obecności. Chłopak miał się ponadto obnażać, kazać dzieciom, by go całowały i dotykały go w miejsca intymne, i wtykać im język w usta. "Tato, on mi kazał leżeć, wypinać p…, i wkładał mi…" - powiedziało swojemu ojcu inne z dzieci z podejrzanego przedszkola pod Łodzią. Wokół sprawy zrobiło się gorąco, zaangażował się w nią nawet były detektyw Krzysztof Rutkowski, który w lutym 2021 r. zorganizował konferencję prasową z udziałem dyrektorki placówki oraz jej syna, a także rodziców, którzy nie wierzyli w oskarżenia.
CZYTAJ TEŻ: Pabianice. Pedofil umówił się z 10-latką. "Pragnął stałego związku z dzieckiem"
- Ja ich nie bronię, bo jeżeli cokolwiek złego zrobili, to sam doprowadzę do tego, żeby ponieśli konsekwencje, ale niech przedstawią swój punkt widzenia - mówił. W jego ocenie materiał "Uwagi" był tendencyjny. Zarzucił, że dziennikarka nie dała oskarżanej stronie możliwości przedstawienia swojego punktu widzenia, nie rozmawiając nawet z nastolatkiem.
Podczas kręcenia reportażu przedszkole nadal działało, a dyrektorka nie chciała rozmawiać przed kamerami.
Równolegle Patryk P. miał zakaz wstępu do domu, w którym znajduje się punkt przedszkolny, mieszkał u ojca swojego ojczyma, pozostając również pod dozorem kuratora.
Dziś (13 stycznia 2022 r.) miała miejsce emisja kolejnego programu "Uwaga". Jak podaje TVN, nastoletni Patryk P. dwa dni temu usłyszał wyrok. "Nastolatek uznany został winnym doprowadzenia do innych czynności seksualnych dwóch małoletnich chłopców, którzy byli pod opieką placówki prowadzonej przez matkę sprawcy. Sąd zdecydował o umieszczeniu nastolatka w placówce poprawczej, ale w zawieszeniu na dwa lata i zobowiązał go do poddania się terapii seksuologicznej. Wyrok ten nie jest prawomocny" - słyszymy.
O swoje dzieci wciąż boją się rodzice. Matka jednego z pokrzywdzonych kilkulatków obawia się o to, jak trauma wpłynie na dalsze życie synka. "Na razie żyjemy z dnia na dzień, ale cały czas mamy z tyłu głowy, że może wydarzyć się coś, co będzie konsekwencją tego, co go spotkało" - mówi w reportażu.