Jej synek umierał, bo połknął dopalacze, które zostawiła na stole

i

Autor: Dariusz Kucharski

Co za matka! Jej synek umierał, bo połknął COŚ, co zostawiła na stole

2022-04-01 13:20

Przez kilka dni lekarze ze szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi walczyli o życie maleńkiego, zaledwie półtorarocznego Piotrusia. Chłopiec trafił tam w stanie krytycznym po tym, jak połknął dopalacze, które jego matka zostawiła bez nadzoru na niewielkim stoliku. 40-letnia Agnieszka S. odpowiada teraz za narażenie dziecka na śmierć.

Do mrożących krew w żyłach wydarzeń doszło w mieszkaniu jednej z kamienic przy ul. Dowborczyków w Łodzi. Feralnego dnia matka Piotrusia kupiła od handlarza dopalacz o nazwie Hasan, przyniosła go do domu, podzieliła na dwie części, a następnie jedną z nich wypaliła. Drugą pozostawiła na ławie przy wersalce. Jak później zeznała w śledztwie, po chwili straciła świadomość. - Urwał mi się film – tłumaczyła.

Kiedy się ocknęła, resztek dopalacza nie było już na stoliku. Szybko zorientowała się, że mógł go połknąć jej synek. Chłopczyk zrobił się siny, miał ogromne problemy z oddychaniem, wstrząsały nim dreszcze. Kobieta złapała za telefon, ale zamiast zadzwonić po pogotowie, wybrała numer do swojej matki. Ta z kolei zaalarmowała drugą ze swoich córek, która po chwili zjawiła się w mieszkaniu Agnieszki S.. Kiedy zobaczyła w jakim stanie jest jej siostrzeniec natychmiast wezwała pomoc medyczną. Piotruś w krytycznym stanie w ostatniej chwili trafił na oddział intensywnej terapii szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Tam lekarze uratowali mu życie.

PRZECZYTAJ TEŻ: Ryzykowała życiem, by urodzić córeczkę. Sukces lekarzy z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi

Agnieszka S. została zatrzymana, usłyszała zarzut spowodowanie choroby realnie zagrażającej życiu dziecka i dziś (1.04) stanęła przed sądem.

Co za matka! Jej synek umierał, bo połknął dopalacze, które zostawiła na stole

- Dopuściła do zażycia przez syna środków odurzających, w wyniku czego pokrzywdzony doznał zatrucia syntetycznymi substancjami oraz niewydolności oddechowej, polegającej na utracie przytomności, niereagowaniu na bodźce, zasinieniu ciała z pojedynczymi oddechami w granicach sześciu oddechów na minutę, spadku saturacji poniżej 50 procent, co spowodowało u niego chorobę realnie zagrażającej życiu – grzmiał na sali sądowej prokurator Damian Frączkowski.

ZOBACZ: Pedofil zatrzymany pod szkołą podstawową w Łodzi. Pokazywał dzieciom obrzydliwe rzeczy

Kiedy wypowiadał te słowa, Agnieszka S. schowała twarz w dłoniach i zalała się łzami. Kobieta przyznała się do winy. Stwierdziła, że była w złym stanie psychicznym, bo jej partner kilka dni wcześniej trafił do aresztu. Grozi jej pozbawienie wolności na czas nie krótszy niż 3 lata. - Żałuję bardzo, że do tego doszło – łkała.

Kobieta była już wcześniej karana za handel narkotykami i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza na służbie. Piotruś został jej odebrany i umieszczony w rodzinie zastępczej.

Główny Inspektorat Sanitarny ostrzega, że Hasan działając silnie na ośrodkowy układ nerwowy (odurzenie) może powodować zatrucie, a nawet zgon. Powoduje halucynacje, pobudzenie, agresję, lęk, splątanie, letarg, psychozy, problemy gastryczne, jak również przyspieszenie akcji serca oraz ostrą niewydolność nerek. Stosowanie tego narkotyku prowadzi do uzależnienia lub chorób psychicznych.

Sonda
Próbowałeś/aś kiedyś dopalaczy ?