Do mrożących krew w żyłach wydarzeń doszło w mieszkaniu jednej z kamienic przy ul. Dowborczyków w Łodzi. Feralnego dnia matka Piotrusia kupiła od handlarza dopalacz o nazwie Hasan, przyniosła go do domu, podzieliła na dwie części, a następnie jedną z nich wypaliła. Drugą pozostawiła na ławie przy wersalce. Jak później zeznała w śledztwie, po chwili straciła świadomość. - Urwał mi się film – tłumaczyła.
Kiedy się ocknęła, resztek dopalacza nie było już na stoliku. Szybko zorientowała się, że mógł go połknąć jej synek. Chłopczyk zrobił się siny, miał ogromne problemy z oddychaniem, wstrząsały nim dreszcze. Kobieta złapała za telefon, ale zamiast zadzwonić po pogotowie, wybrała numer do swojej matki. Ta z kolei zaalarmowała drugą ze swoich córek, która po chwili zjawiła się w mieszkaniu Agnieszki S.. Kiedy zobaczyła w jakim stanie jest jej siostrzeniec natychmiast wezwała pomoc medyczną. Piotruś w krytycznym stanie w ostatniej chwili trafił na oddział intensywnej terapii szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Tam lekarze uratowali mu życie.
PRZECZYTAJ TEŻ: Ryzykowała życiem, by urodzić córeczkę. Sukces lekarzy z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi
Agnieszka S. została zatrzymana, usłyszała zarzut spowodowanie choroby realnie zagrażającej życiu dziecka i dziś (1.04) stanęła przed sądem.
- Dopuściła do zażycia przez syna środków odurzających, w wyniku czego pokrzywdzony doznał zatrucia syntetycznymi substancjami oraz niewydolności oddechowej, polegającej na utracie przytomności, niereagowaniu na bodźce, zasinieniu ciała z pojedynczymi oddechami w granicach sześciu oddechów na minutę, spadku saturacji poniżej 50 procent, co spowodowało u niego chorobę realnie zagrażającej życiu – grzmiał na sali sądowej prokurator Damian Frączkowski.
ZOBACZ: Pedofil zatrzymany pod szkołą podstawową w Łodzi. Pokazywał dzieciom obrzydliwe rzeczy
Kiedy wypowiadał te słowa, Agnieszka S. schowała twarz w dłoniach i zalała się łzami. Kobieta przyznała się do winy. Stwierdziła, że była w złym stanie psychicznym, bo jej partner kilka dni wcześniej trafił do aresztu. Grozi jej pozbawienie wolności na czas nie krótszy niż 3 lata. - Żałuję bardzo, że do tego doszło – łkała.
Kobieta była już wcześniej karana za handel narkotykami i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza na służbie. Piotruś został jej odebrany i umieszczony w rodzinie zastępczej.
Główny Inspektorat Sanitarny ostrzega, że Hasan działając silnie na ośrodkowy układ nerwowy (odurzenie) może powodować zatrucie, a nawet zgon. Powoduje halucynacje, pobudzenie, agresję, lęk, splątanie, letarg, psychozy, problemy gastryczne, jak również przyspieszenie akcji serca oraz ostrą niewydolność nerek. Stosowanie tego narkotyku prowadzi do uzależnienia lub chorób psychicznych.